Różowa Pantera golfa cz. 1

ImagePod pewnymi względami Paula Creamer jest taka sama, jak większość dziewiętnastolatek. Nie potrafi spokojnie usiedzieć w miejscu. Nadal mieszka z rodzicami. Jej pokój zdobią zdjęcia Jessiki Simpson. Uwielbia zakupy. Chciałaby mieć własny samochód, ale, jak do tej pory, tata nie pozwolił jej go kupić. Od innych nastolatek różni ją tylko to, że jest... drugą najlepszą golfistką na świecie. Ten rok okazał się bowiem  lepszy jedynie dla Anniki Sorenstam. Oto pierwsza część rozmowy z Różową Panterą golfa.

Golf Digest: To podstawowe pytanie, ale wiele osób ma z tym problem. Jaki jest poprawny sposób wypowiadania Twojego nazwiska?

Paula Creamer
: Creamer, Paula Cream-er, jak coffee creamer (śmietanka do kawy). Na początku każdej rozgrywki ludzie pytają mnie, jak ja wymawiam swoje nazwisko. Słyszeli „Kramer”, słyszeli to, słyszeli tamto. „Wymawia się właśnie tak, jak na to wygląda.” –odpowiadam. Jednak ciągłe poprawianie jest męczące i po jakimś czasie daję sobie z tym spokój.

GD: Jak wiele osób nie radzi sobie z wymową?

PC: Połowa. Chociaż to cały czas się poprawia. The Golf Channel nareszcie wymawia moje nazwisko poprawnie. To całkiem zabawne – nawet Nancy [Lopez] wypowiadała to źle [na rozgrywkach o Puchar Solheima]. Pomyślałam sobie: „Nancy, co z Tobą? Daj spokój!”

GD: Wielcy golfiści po pewnym czasie stają się rozpoznawalni po imieniu: Arnie, Jack, Nancy, Tiger, Phil, Annika i Vijay. Może problem z nazwiskiem Ci w tym pomoże.


PC: Wiem! No ale to nie byłby odpowiedni powód, aby tak się stało.

GD: Jeszcze rok temu byłaś osiemnastoletnią amatorką. Teraz wygrałaś cztery turnieje dla zawodowców na trzech kontynentach. Byłaś jedną z gwiazd na Pucharze Solheima. Po tym wszystkim, co osiągnęłaś, co pomyślałaś, kiedy usłyszałaś, że Michelle Wie jest na The Golf Channel i podczas konferencji prasowej na żywo ogłasza, że zamierza przejść na zawodowstwo tydzień przed swoimi szesnastymi urodzinami i podpisać kontrakt na 10 milionów dolarów?


PC: Ja od dawna myślę o Michelle jako o zawodowym graczu. Zawsze uważałam, że kiedy jej nazwisko pojawi się w kobiecym golfie, nasza dyscyplina stanie się bardziej popularna. Media ją lubią. Będą większe nagrody, czyli ostatecznie ja także na tym skorzystam.

GD: I nawet przez chwilę nie zastanawiałaś się: „Dlaczego ja nie zarabiam 10 milionów?”


PC: Na pewno trochę o tym myślę, ale nie uważam też, żeby było to aż tak ważne. Skupiam się raczej na tym, co osiągnęłam i jak przebiega moja kariera. Interesuje mnie ilość zwycięstw i to, czy udaje mi się realizować cele.

GD: Kiedy postanowiłaś przejść na zawodowstwo, Twoja konferencja prasowa była transmitowana w telewizji?

PC
: Hmmm… Nie. Wydaje mi się, że było coś potem na The Golf Channel, ale nic porównywalnego z tym, co miała Michelle.

GD: Czy wiesz, ile jesteś warta?

PC: Nie mam pojęcia.

GD: Najmniejszego?

PC: Nie interesują mnie tego typu rzeczy. Obchodzi mnie poziom życia i pieniądze, ale nie konkretne cyfry.

GD: Zdecydowanie nie jest to 10 milionów dolarów?

PC: Nie, nie na pewno nie 10 milionów.

GD: Może 5 milionów?

PC: Coś koło tego.

GD: Gdybyś poszła teraz do bankomatu i chciała wypłacić pieniądze, jakie byłyby dostępne środki?

PC: Nigdy nie wypłacałam pieniędzy z bankomatu. Korzystam z kart kredytowych, więc nie muszę tego robić.

GD: Nigdy nie wypłacałaś pieniędzy z bankomatu?

PC: Nigdy. Widziałam, jak robią to inni ludzie, ale ja sama nigdy.

GD: Naprawdę?! Skąd w takim razie bierzesz gotówkę?

PC
: Zwykle chyba od taty.

GD: Ile masz kart kredytowych?

PC
: Trzy.

GD: W jakich kolorach?

PC
: Mam platynową kartę. Dostałam też nową – zieloną. Jest naprawdę fajna.

GD: Pracownicy „Golf Digest” nie dostają pewnie tych nowych, zielonych kart.

PC
: (Śmiech.) Chodzę do banku i wypłacam tam pieniądze. Ale nie korzystam w tym celu z bankomatów.

GD: Masz numer PIN?

PC: Pewnie jakiś mam, ale go nie znam. Wydaje mi się, że mam też kartę debetową, ale nigdy z niej nie korzystałam.

GD: Dostajesz kieszonkowe?

PC: Od kogo? Od moich rodziców? Nie, ale staram się sama ustalać, ile mogę wydawać miesięcznie: 4 000 dolarów, może 2 000 dolarów. Nie zdecydowałam się jeszcze na konkretną kwotę. To zależy też od tego, gdzie gramy. Nowy Jork był pod tym względem okropny. Wtedy wygrałam po raz pierwszy, więc zaczęłam szaleć.

GD: Ile miesięcznie wydajesz na ubrania?

PC: Za dużo. Różnie. Potrafię wydać 1 000 dolarów na tydzień albo 1 000 dolarów na miesiąc. To dużo.

GD: A podczas LPGA Tour? Modne jest noszenie tego, co inne zawodniczki?

PC: Wydaje mi się, że robię wszystko po swojemu. Ustalam własne trendy. Zaobserwowałam sporo dziewczyn, które mnie naśladują. Na przykład jeśli chodzi o różowy. Wcześniej nikt nie nosił różowego, teraz go noszą wszyscy. To mi bardzo pochlebia.

GD: Skąd się wziął różowy?

PC: Jest taki dziewczęcy… Odzwierciedla zupełnie inną stronę mojej osobowości. Wszyscy znają mnie z pola golfowego, kiedy jestem wtedy nastawiona na rywalizację. Różowy to obraz innej mnie, tej poza polem golfowym. Przypomina mi, że życie to coś więcej niż golf.

GD: Nadal mieszkasz z rodzicami. Zakładam, że Twój pokój jest różowy?

PC: Tak. Mam sporo różowych rzeczy.

GD: Czyje plakaty wiszą na ścianach?

PC: Jessiki Simpson - mam jej dwa zdjęcia wycięte z gazet. I amerykańską flagę. Ogromny kolaż ze zdjęć moich przyjaciół z Kalifornii. Mam też swoje imię zapisane po tajsku. I wielką maskotkę Różowej Pantery. Jest ogromna. I można poruszać jej ramionami.

GD: Kiedy wyjeżdżasz z domu, co najbardziej podoba Ci się w życiu na LPGA Tour?

PC: Bezpłatne samochody. W tym tygodniu dostałyśmy Land Rovery. To mój wymarzony samochód. Mogłam jeździć nim przez cały tydzień. Ostatniego wieczora pojechałam na dwudziestominutową przejażdżkę tylko po to, żeby móc prowadzić ten wóz.

GD: Dlaczego go nie kupisz?

PC: Może kupię.

GD: Czy Twoi znajomi naśmiewają się z tego, że nie masz własnego samochodu?

PC: Tak, przez cały czas. Casey [Wittenberg, był najlepszym golfistą na uniwersytecie stanowym w Oklahomie] straszliwie się ze mnie nabija. Powtarza: „Jak to możliwe, że mając tyle pieniędzy,” – ile on myśli, że ja mam – „nie masz własnego samochodu?” To tata nie pozwala mi go kupić.

GD: Dlaczego?

PC: Nie wiem. Trzeba by jego o to zapytać. Myślę, że się boi.

GD: Kiedykolwiek złapano Cię na przekraczaniu prędkości?

PC
: Nie.

 GD: Jakiekolwiek prawie-śmiertelne doświadczenia?

PC
: Nie wydaje mi się. Tylko raz miałam wypadek samochodowy. Miałam 7 lat. Tata odwoził mnie do szkoły i chciał ominąć samochód po prawej. Słońce było oślepiające, a z tyłu zaparkowanej ciężarówki wystawał pręt. Przebił przednią szybę. Dzięki temu, że byłam taka mała i niska, przeszedł nad moją głową.

GD: To rzeczywiście jest prawie-śmiertelne doświadczenie.    


PC
: Chyba tak, ale nie pamiętam tego zbyt dobrze. Potem mój tata zapytał: „Co chcesz teraz robić?”, a ja odpowiedziałam: „Chodźmy na pączki”.

GD: Jesteś kiepskim kierowcą?

PC
: Nie, jestem znakomitym kierowcą.

GD: Zostałaś zatrzymana jadąc wózkiem golfowym. To nie może oznaczać nic dobrego. Co się wtedy stało?


PC:  Moja przyjaciółka, Taylor, mieszkała na polu golfowym. Najgorszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiliśmy, było jeżdżenie wózkiem golfowym po głównej drodze. Miałyśmy wtedy po piętnaście lat. To była droga country clubu. Wjechaliśmy na chodnik. Policjantka zatrzymała nas i zapytała, czy mamy zgodę albo rejestrację. Ale puściła nas wolno.

GD: Kto prowadził?

PC: Wydaje mi się, że ja. To były najgorsze tarapaty, w jakie kiedykolwiek się wpakowałyśmy. Nigdy nie piłyśmy żadnego alkoholu, ani nic takiego.

GD: Kiedykolwiek wyszłaś na drinka?

PC
: Nie. W ogóle nie piję.

GD: Co się wydarzyło, kiedy wygrałaś w Evian i Lorie Kane [pełniła funkcję „starszej siostry” Creamer podczas wyjazdów] zabrała Cię, żeby świętować?

PC
: Poszłam razem ze wszystkimi i wytypowano mnie na kierowcę. Piłam wodę.

GD: Mimo tego Twój tata wciąż nie zgadza się na samochód?

PC: Myślę, że dla niego to ostatnia rzecz, którą może kontrolować… Potem już tylko kupię sobie własny dom. Wciąż mu powtarzam: „Tato, kiedyś będę musiała w końcu kupić samochód”. Bardzo chciałabym też mieć psa. Takiego, którego mogłabym zabierać ze sobą, gdy podróżuję.

GD: Najładniejsza rzecz, jaką kupiłaś dla rodziców?


PC
: Obiecałam mamie, że kiedy wygram zawody, kupię jej torebkę od projektanta. I kupiłam – torebkę Louis Vuittona. Jest piękna. Tacie kupowałam ubrania, ale on nie przepada za prezentami. W ogóle nie lubi dostawać ubrań, mimo, że są za darmo – taki już jest. Kupiłam mu portfel, który chciał mieć.

GD: Najładniejsza rzecz, jaką kupiłaś dla siebie?

PC
: Ta najdroższa? Jest sporo rzeczy, które mi się bardzo podobają, a których inni nie uważają za ładne. Bardzo zależało mi na tej torbie. [Wskazuje torbę leżącą na krześle.] Zawsze chciałam ją mieć. Nosiłam jej zdjęcie w portfelu. Właściwie, to chyba wciąż je mam. [Zaczyna przeszukiwać portfel.] Trzymałam je tam, bo nie jestem zbyt dobra w oszczędzaniu. Zdjęcie mnie motywowało. [Wyciąga starannie zgiętą stronę magazynu „People” ze zdjęciem torby Louis Vuittona.] O, jest. Trzymam je tu dla przypomnienia, że to jest to, czego chciałam.

GD: Od jak dawna je tam masz?


PC
: Ciekawe, czy jest tu data wydania numeru… Niestety. Pewnie ze cztery lata. Popatrz, tu jest Britney Spears. Wtedy jeszcze spotykała się z Justinem Timberlake’iem.

GD: Skoro o tym mowa: Britney czy Christina Aguilera?


PC
: Britney… Nie wiem, to ciężka decyzja. Britney zrobiła się teraz trochę dziwna. Na dziś dzień powiem… Christina.   

GD: Psy czy koty?

PC: Psy.

GD: Rap czy rock?


PC
: Rap. Zależy od nastroju. Ale raczej rap.

GD: Ulubiony film?


PC: Lubię „Shreka”. I „Pretty Woman”. „Niesforna Zuzia”. Lubię też „Dirty Dancing”. Każda dziewczyna lubi „Dirty Dancing”. [Udaje Patricka Swayze.] „Nikt nie będzie stawiał Baby w kącie”. [Śmiech.]

GD: Harry Potter – kciuki w dół czy w górę?

PC: W górę. Przeczytałam pierwszą część, jestem w trakcie drugiej.

GD: Jack czy Arnie?

PC
: Nie możesz o to pytać, to za trudne! Poznałam ich obu. Mogę powiedzieć, że obydwaj? Obydwaj.

GD: Tiger czy Phil?

PC: Boże. Powiem Tiger.

GD: Wie czy Pressel?

PC: Nie możesz tego zrobić! Morgan nigdy nie poddaje się na polu golfowym. Tak jak Michelle. Michelle jest wspaniałą zawodniczką, ale… to bardzo trudne. Odległość trzech stóp dzieli Cię od zwycięstwa w turnieju, ale sam nie możesz uderzać. Musisz wybrać Michelle albo Morgan, żeby zagrały za Ciebie. Kogo wybierzesz? [Pauza.] Właściwie, to bez znaczenia. Obydwu się uda.

GD: Dobra odpowiedź.

PC
: Jest dobra, prawda? [Uśmiech.]

GD: Rozmawiałaś z Michelle albo Anniką o grze w turnieju PGA?


PC: Kiedy rozmawiam z innymi golfistami, golf jest ostatnią rzeczą, o której chcemy mówić.  

GD: Nie chciałabyś zmierzyć się z mężczyznami na PGA Tour?

PC
: Chwilowo nie mam ochoty. Koncentruję się na kobiecym golfie. Może za jakiś czas.

GD: Dostałaś się do amerykańskiej ekipy na Puchar Solheima po zaledwie sześciu miesiącach. Można, więc chyba  powiedzieć, że zapowiadanie zwycięstwa USA było z Twojej strony bardzo śmiałe.

PC
: Mój tata powiedział, że to bardzo śmiałe stwierdzenie. Nie wydawało mi wtedy aż tak śmiałe. Byłam bardzo podekscytowana. Właśnie zajęłam drugie miejsce w turnieju, cała drużyna stała za mną i Nancy Lopez poprosiła mnie o wypowiedź. Więc powiedziałam, że na pewno wygramy. Ciężko byłoby myśleć, że nam się nie uda.

GD: Znasz słynną historię innego sportowca, który też zapowiedział, co się stanie i miał rację?

PC
: Oh, tak, słyszałam o tym! I właśnie zostałam do niego porównana, z tą moją deklaracją… To było naprawdę wielkie wydarzenie, na pewno wiem. Zapomniałam, jak się nazywał. Michael? To było w koszykówce?

GD: Babe Ruth.

PC: Nie, nie Babe Ruth. To nie o nim myślałam.

GD: Podczas zawodów World Series, przed swoim uderzeniem pokazał, że uda mu się wybić piłkę poza boisko i zdobyć home run.

PC
: Musiał być ktoś jeszcze, na pewno. [Następnego dnia Creamer dzwoni i nagrywa wiadomość: „Cześć, Matt! Tu Paula Creamer. Już wiem, kto jeszcze zagwarantował, że wygra – Joe Namath, przed rozgrywką Super Bowl III. Widzisz, mówiłam, że był ktoś jeszcze. Ok, papa!” [Wywiad trwa dalej, potem rozpoczyna się na nowo wiele dni później, po telefonie Creamer.]

GD: Rzeczywiście, miałaś rację co do Namatha.

PC
: Mówiłam!

GD: Oglądałaś baseball, kiedy dorastałaś w Północnej Kalifornii?

PC
: Chodziliśmy na mecze, ale ja nigdy nie byłam tym specjalnie zainteresowana.

GD: Interesuje Cię historii golfa?


PC: Staram się dowiedzieć o tym więcej. Czytam książki na ten temat, ponieważ to mój zawód. Na pewno muszę się jeszcze wiele nauczyć. Dlaczego sportowiec nie miałby znać historii swojej dyscypliny? W dzieciństwie nie czytałam wiele o historii golfa, ale teraz nadrabiam zaległości.

GD: W takim razie: ile lat miał Tiger, kiedy wygrał swoje pierwsze zawody?

PC: [Długa pauza.] Dwadzieścia, prawda? [Piszczy i wymachuje pięściami, kiedy dowiaduje się, że ma rację.]

GD: W którym roku Bobby Jones zdobył Wielkiego Szlema?


PC: Nie wiem.

GD: Cztery najważniejsze zawody wchodzące w skład Championships Tour?

PC: Senior Open… Jeden powinien być w Europie. Nie wiem. To bardzo źle?

GD: Ile razy Jack był drugi w zawodach major?

PC: Wydaje mi się, że był drugi częściej, niż wygrywał, tak?

GD: Zgadza się. Gdyby Barry Bonds pobił rekord home-run Hanka Arrona, byłoby to dobrze, czy źle dla baseballu?


PC: Nie wiem. Wydaje mi się, że nowy rekordu to zawsze coś pozytywnego.

GD: Zaraz po tym, jak skończyłaś czternaście lat, Ty i Twoi rodzice przenieśliście się z Bay Area do Bradenton, zaraz po tym, jak skończyłaś 14 lat, żeby móc uczyć się na Akademii Golfa Davida Leadbettera, w IMG Academies. Kto jeszcze trenował w tym miejscu?


PC
: Freddy Adu, Maria Sharapowa, Michael Johnson, Serena i Venus [Williams], Anna Kurnikowa. Alex Smith trenował tam przed NFL Scouting Combine. Wielu wspaniałych sportowców. Nie wiem zbyt wiele o innych sportach, ale zazwyczaj, kiedy przebywasz z kimś, kto jest nastawiony na zwycięstwo, udziela Ci się to.

GD: Których golfistów chciałabyś poznać?

PC
: Tiger i ja nigdy nie byliśmy w tym samym miejscu o tym samym czasie. Bardzo chciałabym go poznać. Właściwie, to nie poznałam wielu golfistów. Czy to nie dziwne?

Znam Phila. A wczoraj wieczorem poznałam Erniego. Zrobiliśmy sobie wspólny wypad. Powiedział, że wraca do zdrowia [po kontuzji kolana] bardzo szybko. Było widać, że nie może doczekać się, aż wróci na pole golfowe. Jest taki miły… Wyluzowany i skromny. Zjedliśmy razem kolację. Byłam nim zafascynowana.

GD: Udzielił Ci jakichś rad?

PC
: Powiedział, żebym skupiła się na tym, co chcę robić. Żebym się tym cieszyła się, bo nigdy nie wiadomo, jak długo potrwa… To duży facet. Byłam zdziwiona, że jest aż taki wysoki.

GD: Kogo jeszcze poznałaś?

PC: Arnold Palmer zapada w pamięć najbardziej. Obydwoje graliśmy w Pebble, kiedy miałam osiemnaście lat. Arnold przyszedł specjalnie z innego pola i przedstawił mi się. Powiedział: „Paula, jesteś niesamowita.”, na co ja odpowiedziałam: „Ej, we mnie nie ma nic niesamowitego. Jeśli ktoś jest niesamowity, to Ty!”. Odpiął spinkę z kołnierzyka i dał mi ją. Miała kształt małej parasolki. Stał i patrzył, jak uderzam. To było bardzo szczególne. Nigdy tego nie zapomnę.

GD: Poznałaś innych szczególnie miłych, wielkoformatowych sportowców?


PC: Michael Johnson [były mistrz olimpijski w lekkoatletyce] był świetny. Nigdy nie poznałam Sereny, ani Venus. Drużyna futbolu zawsze daje mi w kość. Nie jestem pewna, z jakiego powodu. Pewnie dlatego, że gram w golfa. Są nastawieni na rywalizację i nie lubią, kiedy ktoś jest od nich lepszy. Szczególnie, jeśli to dziewczyna.

Alex Smith [wybrany numerem 1 w NHL Entry Draft 2005] był bardzo miły. Trenowaliśmy razem. Jest bardzo dobrym graczem, mniej więcej dziesiątką. Mieliśmy kiedyś taki zakład: ja wygrywam – on ćwiczy w mojej różowej koszulce Yankees; on wygrywa, ćwiczę w jego koszuli. Cała drużyna futbalu przyszła mu kibicować. Wygrałam. Znalazłam najmniejszą koszulkę, jaką miałam. Ledwo przeszła mu przez głowę i odsłaniała brzuch. Wszyscy robili zdjęcia. Alex pewnie przestał mnie lubić po tym wydarzeniu.

GD: Poznaliście się z Casey Wittenbergiem na Akademii Davida Leadbettera?

PC
: Trenował tam, wciąż mamy tego samego trenera. Wymyślił mi przezwisko – „Różowa Pantera”, bo zawsze noszę coś różowego. Teraz, kiedy czasami o tym rozmawiamy, powtarza: „Paula, to nie ja nadałem Ci to przezwisko!”, na co mówię mu: „Właśnie, że tak.”. Myślę, że czuje się z tego powodu trochę zawstydzony, bo w każdym wywiadzie, jakiego udzielam, powtarzam, że to Casey Wittenberg jest autorem mojego przezwiska.

GD: Wspomniałaś o  swoim trenerze [David Whelan]. Słyszałem, że ciężko go pokonać, kiedy gra z odległości 100 jardów.

PC: Gra wedgesami najlepiej ze wszystkich ludzi, których znam. Właściwie, nie gra w golfa zbyt dużo. Nie cierpię tego: ja ćwiczę codziennie, a on po prostu przychodzi i ze mną wygrywa. Zwykle gramy dziewięć dołków, czasem każdy z odległości 100 jardów i nie mogę z nim wygrać. Idzie mi coraz lepiej. Jestem coraz bliżej. Na początku myślałam sobie: „Boże, Paula, jesteś totalnie beznadziejna!”. Casey i ja graliśmy przeciwko Davidowi, ale nie byliśmy bez szans. Fenomenalnie używa chipperów. Zawsze powtarza, że, kiedy w końcu uda mi się go pokonać, zagram jedną z najlepszych krótkich gier. To będzie znak, że wszystko dobrze się układa.

GD: Byłabyś w stanie pokonać Casey’a w rozgrywce z back tees?

PC: Mam nadzieję. Dlaczego nie? Rzecz jasna, jest świetnym zawodnikiem. Casey ma nade mną dużą przewagę, jeśli chodzi o back tees, ponieważ uderza daleko. Ale gdybyśmy zagrali pięć razy, pewnie wygrałabym raz. To dosyć dobrze. Chociaż wiem, że, aby wygrać, za każdym razie musiałabym grać naprawdę dobrze od pierwszego uderzenia.      

Kiedyś brałam udział w skins games w Boise i grałam przeciwko Jasonowi Gore’owi. Wiele osób myśli, że starałam się go zdekoncentrować, ale nie rozumieją. Wyprzedzał mnie o 100 jardów. Uderzałam ironem nr 4 na 10 stóp. Jego uderzenia wedgesami leciały na 50 stóp. To było bardzo ekscytujące. Wiem, że na pewno był zmęczony, bo poprzedniego dnia wygrał zawody, ale… Myślę, że moje uderzenia ironami mogą równać się z każdym.

GD: Nie mogą równać się z moimi!

PC
: Możesz mnie wyzwać, jeśli chcesz.

GD: Gdybyś teraz zagrała przeciwko Davidowi Duvalowi, kto byłby zwycięzcą?

PC: Gralibyśmy z moich tees? Na pewno chętnie by się zgodził. [Śmiech.] Lubię rywalizację, więc chciałbym powiedzieć, że częściej wygrywałabym ja. To byłaby świetna zabawa. Chciałabym to zrobić.

GD: A gdybyście Ty i Casey grali z Twoich tees?


PC: Myślę, że ja bym wygrywała, bo on nie byłby przyzwyczajony do takiej gry.

[Zadzwoniłem do Wittenberga i powtórzyłem wszystko, co powiedziała o nim Creamer: „Tak powiedziała? W takim razie zapytaj ją, czy goli swoje owłosione ręce.”. Śmieje się.]

 

tłum. Karolina Wiercigroch

źródło: GolfDigest

Turnieje
<< Kwiecień 2024 >> 
 Pn  Wt  Śr  Cz  Pt  So  N 
  1  2  3  4  5  6  7
  8  91011121314
15161718192021
22232425262728
2930